Na 10 Bieg III Wież zapisałem się już dość dawno temu i cały czas trzymałem kciuki, aby doszedł do skutku. Złamanie 18 minut na 5 km wyzwoliło bowiem u mnie cichą nadzieję i apetyt na życiówkę również na dychę. Zawody na atestowanej, płaskiej trasie były ku temu doskonałą okazją. Organizator zmienił także przebieg trasy na jedną 10 km pętlę, z czego się ucieszyłem. Do tej pory były 2 okrążenia.
Dzień niestety był niezwykle gorący. Tempertura dochodziła do 30 stopni. Już na starcie wiedziałem, że nie ułatwi to zadania. Liczyłem szczerze mówiąc na opady deszczu w dniu tego biegu. Pogoda jednak nie zawsze jest zgodna z prognozami, tak było i tym razem.
Udział w biegu zadeklarowało około 400 osób. Wszyscy Ci ludzie, przekładając niecierpliwie nóżkami, ustawili się na starcie biegu, gdy nagle, tuż przed godziną startu wylano im kubeł zimnej wody na głowę informacją, że zawody zostały odwołane! Konkretnego powodu nie podano, ale chodziło oczywiście o pandemię. Po chwili jednak okazało się, że organizator daje uczestnikom alternatywę pt.:” Indywiualny start po wcześniej zaplanowanej trasie jest możliwy z zachowaniem szczególnej ostrożności”. Co istotne pozostawiony został indywidualny pomiar czasu. Można więc powiedzieć, że z punktu widzenia zawodnika nic nie uległo zmianie. Jedynie start nastąpił z 15 – minutowym opóźnieniem.
Mimo niekorzystnych warunków temperaturowych trudno było mi zachować rozsądek i natychmiast ruszyłem bardzo mocno. Poczułem się szczęśliwy, bo brakowało mi normalnej rywalizacji w grupie ludzi podzielającej moją pasję biegania. Wiedziałem, że ta euforia na pierwszym kilometrze przebytym w ok. 3:30 będzie mnie sporo kosztować potem, doświadczenie już dawno mnie tego przecież nauczyło. Nie mogłem się jednak powstrzymać :). Z kilometra na kilometr tempo biegu zaczęło spadać, aż do ustabilizowania się w okolicach 3:55 -4:00 w połowie trasy. Niestety gdzieś od 7 kilometra zaczął się nieosłonięty drzewami odcinek. Nie dość, że paliło tam słońce, to jeszcze trzeba było walczyć z mocnymi podmuchami wiatru. W tym miejscu tempo spadło aż do 4:20 i utrzymało się takie przez ok. kilometr. Była to dla mnie największa strata na całym dystansie. Ostatnie 2 kilometry udało mi się jednak nieco przyspieszyć i zakończyć bieg z czasem 00:39:40 s.
Osiągnięty rezultat nie był wynikiem jakiego się w duchu spodziewałem. Z drugiej jednak strony warunki pogodowe były trudne. Wielu moich doświadczonych kolegów-biegaczy również nie czuło się zbyt dobrze podczas tego upału, i pobiegło poniżej oczekiwań. Zdecydowanie więc Bieg III Wież nie był w tym roku imprezą odpowiednią na łamanie rekordów życiowych. Wynik uplasował mnie na przyzwoitym 7 miejscu w kategorii M40 oraz 38 open na 394 zawodników. Dodatkowo w klasyfikacji drużyn wraz z kolegami z grupy Wołów Biega udało się wywalczyć 7 miejsce. W przyszłym roku zapewne znowu zmierzę się z trasą Biegu III Wież.