Tegoroczna edycja Biegu Flagi w Wołowie, nareszcie odbyła się 2 maja,bez opóźnień spowodowanych głupimi restrykcjami. Z atestowaną, 10-kilometrową trasą zmierzyło się 160 osób. Piękna pogoda zachęcała do rywalizacji.
Cieszę się, że tym razem udało mi się powstrzymać emocje i nie poddać euforii na starcie. Konsekwentnie realizowałem zaplanowaną strategię biegu, polegającą na przebyciu pierwszej połowy trasy zachowawczo, oszczędzając siły na później. W wyniku tego, aż do nawrotu w Garwole na 5 kilometrze trasy, tempo biegu nie przekroczyło nigdy 3:50/km.
Od 5 kilometra biegu, zgodnie z planem mocno przyspieszyłem. Stwierdziłem przy tym z zadowoleniem, że nie stanowi to dla mojego organizmu olbrzymego obciążenia. Najszybsze odcinki drugiej połowy trasy: 6 oraz 9 km pokonałem odpowiednio tempami 3:38 i 3:37.
Do mety dotarłem w czasie 00:38:18 s. Rezultat ten ustawił mnie na 20 pozycji open, 8 pozycji M40, a także pozwolił na zwycięstwo w kat. mieszkańców Gminy Wołów i 3 miejsce w Powiecie Wołowskim.
Jestem zadowolony z wybieganego wyniku. Rok wcześniej miałem mały dołek i tą samą trasę pokonałem o ponad minutę wolniej. Wygląda na to, że znowu przyspieszam. Jestem coraz mocniejszy.
Powodem do mojej dumy było także zachęcenie Ani do wzięcia udziału w biegu, po uprzednim przygotowaniu pod moim okiem. Pierwszy raz w życiu wzięła udział w zawodach na dystansie 10 km i z łatwością dotarła do mety :). Nie nazwałbym się trenerem, ale wygląda na to, że pomogłem! To dla mnie wiele znaczy.
Na horyzoncie już następne biegi, w tym Nocny Maraton Szczeciński w lipcu. Wiem, że jestem w gazie, napewno to rozsądnie wykorzystam.