Mój drugi udział w tym wymagającym biegu przełajowym w Obonikach Śląskich. Nie oczekiwałem lekkiego biegu i nie rozczarowałem się. Ubiegłoroczna edycja dała w kość sporym mrozem. Tym razem na trasie panowało duże błoto. Gdybym miał wybierać, zdecydowanie postawiłbym na zamarznięte szlaki. Trasa surowo ukarała mnie za brak butów trailowych. Obiecywałem sobie, że tym razem w takich pobiegnę, ale nie zdążyłem ich kupić :). Rezultat mógł być tylko jeden – duże straty na błotnistych zbiegach oraz kilka spektakularnych ślizgów zakończonych upadkiem(najciekawszy na stromym spadku na 7 kilometrze). Pomijając nierozsądnie dobrane obuwie, bieg postrzegam jako udany. Dopisywało mi świetne samopoczucie. Na płaskich odcinkach z mniejszą ilością błota starałem się nadrabiać straty i dość skutecznie się to udawało realizować.
Z trasą rozprawiłem się w czasie 1:40:51, więc sporo szybciej niż rok temu, pomimo o wiele trudniejszych warunków. Miejsca pudłowego tym razem nie było: W mojej grupie M40 zająłem miejsce 4 a w kategorii open 19. Mimo to jestem zadowolony z biegu. Do mety dotarłem całkiem świeży, a w trakcie nie odnotowałem kryzysu. W końcówce biegu wyprzedziłem też sporo osób, co jak wiadomo daje sporą satysfakcję. Następnym razem postaram się o odpowiednie obuwie i spróbuję poprawić swój rekord na tym biegu.