Stoję i czekam na sygnał do startu. Jestem spokojny, bo trasa nie jest mi obca. Już drugi raz jest mi dane wziąć udział w biegu w tym pięknym miejscu. W tłumie przeważają oczywiście Portugalczycy, ale można zauważyć przedstawicieli innych nacji. Nie brakuje też Polaków. Analizuję w myślach jak było rok temu: Czułem się wtedy nieźle, ale forma zdecydowanie była niższa niż obecnie. Sumiennie przepracowałem rok 2023, zaliczając nawet maraton w (prawie) 3h i sporo krótszych dystansów z bardzo dobrymi rezultatami. Wiem, że jestem bardzo dobrze przygotowany do tego startu.
Huk startera bez odliczania i tłum rusza. Zgodnie z planem biegnę tylko kilka sekund wolniej niż moje tempo biegu na 10 km. Pamiętam, że czeka mnie podwójna 7 – kilometrowa pętla o zróżnicowanym charakterze, a następnie nieco łatwiejszy odcinek w kierunku mety, zakończony jedną, 2 kilometrową pętelką przez centrum Funchal. Udaje mi się bez problemu realizować swój plan, mimo że od drugiej połowy dystansu zmagam się z nim samotnie. Biegnę równo i spokojnie. Na 15 – tym kilometrze zaczynam odczuwać pewien dyskomfort, mam wrażenie ciężkich nóg, jednak wciąż utrzymuję równe tempo. Biegnę w lekkich startówkach, dlatego odcinek w centrum miasta – po bruku – jest dla mnie mniej komfortowy. Wiem jednak, że meta jest za rogiem, więc mimo zmęczenia przyspieszam. Gdy na zegarku wybija 20 kilometr i 1h 20 minut wiem już że będzie życiówka. Linię mety przecinam w czasie 1:24:01.
Porównując mój wynik z ubiegłorocznym rezultatem mogę być z siebie dumny. Pokonałem trasę prawie 2 minuty szybciej. Wynik daje mi 23 miejsce open, oraz 4 w mojej kategorii wiekowej M45. Mimo, że nie było wisienki na torcie w postaci podium(choć niewiele brakowało) to jestem zadowolony z tego rezultatu. Mimo, że maderska trasa nie należy do płaskich wywalczyłem rekord życiowy. To dla mnie udane rozpoczęcie sezonu biegowego. Wielkimi krokami zbliża się maraton w Łodzi, gdzie mam zamiar już definitywnie połamać 3h. Ten szybki półmaraton to swego rodzaju preludium przed nadchodzącym wyzwaniem.
Kolejne dni po biegu spędziliśmy bardzo aktywnie, nabijając setki kilometrów w marszu. W połączeniu z codziennym treningiem wyszedł imponujący, tygodniowy kilometraż. Był to naprawdę wartościowy, aktywny wypoczynek. Jestem szczęśliwy zarówno z biegu jak i z całego pobytu na Maderze. Obrigado! 🙂